Opis historii

"Siedzę w oknie i wdycham samotność. Nie jestem rozmowną osobą, wręcz przeciwnie - wolę oddać się swojej wyobraźni i bujać w obłokach całymi godzinami. Przede mną kolejne wyzwania. Czeka mnie nowe miejsce, nowa szkoła i w tym samym nowe życie. Po tylu cudownych chwilach ciężko jest się rozstać z przeszłością i rozpocząć wszystko od początku. Wiem, że nie warto się w to zagłębiać i myśleć o tym co było, jednak… Tak bardzo mi tego brakuje. Wszystkich chwil, tych lepszych i tych gorszych. Momentami nawet zastanawiam się, co by było, gdyby los pokierował inaczej. Czy wciąż siedziałabym w tym samym miejscu?"

17-letnia Martyna jest nieśmiałą dziewczyną, która uwielbia grać na gitarze, rysować, czytać książki i jest szczęśliwa, kiedy może to robić. Toteż jej życie przewraca się do góry nogami, gdy będąc jeszcze dzieckiem, traci rodziców w wypadku samochodowym. Od tamtego czasu opiekę nad nią sprawuje babcia, jednak po jej śmierci zmuszona jest przeprowadzić się do Doroty, siostry jej nieżyjącej matki. Jest dla niej zarazem ciocią, jak i przyjaciółką. Przychodząc do nowej szkoły, w której nikogo nie zna, jej uwagę przyciąga przystojny szatyn o imieniu Patryk, który także nie ukrywa zainteresowania jej osobą. Pomaga zaklimatyzować w szkole, wkrótce koleżeństwo przeradza się w coś więcej. Historia dziewczyny, którą życie zmusiło do szybszego dorośnięcia. Dziewczyny powoli poznającej smak miłości, przyjaźni, zdrady.

sobota, 1 grudnia 2012

ROZDZIAŁ IV - czyli początek złej passy

Minęły trzy miesiące, od kiedy są parą. Spotykali się dzień w dzień, chodzili do jednej klasy. Martyna zaprzyjaźniła się z Julką i stały się praktycznie nierozłączne. Bardzo dobrze się ze sobą dogadywały, miały wiele wspólnych zainteresować i podobne charaktery. W szkole dziewczyna nie była już nazywana 'nową'. Przyzwyczaiła się do ludzi, bez przerwy rozmawiała z nauczycielami i wdawała się w różne organizacje samorządu szkolnego,

Tego dnia Martyna i Patryk siedzieli w kawiarni, popijając herbatę. W pewnym momencie dziewczyna zagaiła:
- Zapomniałam o czymś ważnym, dobrze, że mi się przypomniało. Julka ma niebawem urodziny, musimy coś koniecznie wymyślić.
- Pamiętam o tym kochanie, może pójdziemy do mnie i poszukamy jakichś ciekawych pomysłów w necie? 
Martyna bez zawahania się zgodziła. Po około dwudziestominutowym spacerze stali na tarasie przed ładnym, zadbanym domem. Chłopak włożył klucz do zamka i zaprosił Martynę do środka. Dziewczyna z szokiem rozglądała się po domu. Panował w nim duży luksus, jeszcze nigdy nie była w tak ładnym domu. Chyba zauważył jej skrępowanie, bo już po chwili zaproponował, by poszli do jego pokoju. 
Po chwili siedziała już w fotelu-poduszce, popijając sok. Jego pokój był niezwykle przytulny. Nie był ogromnych rozmiarów. Na ścianach wisiały plakaty zespołów rockowych, a w kącie pokoju stała wieża i cały regał płyt. Martyna nie widziała, że jest on aż takim fanem tej muzyki. Od razu zaproponowała, żeby puścił jej jedną z płyt. Już po chwili zaczęła rozbrzmiewać coraz głośniejsza muzyka. Siedzieli przytuleni do siebie.
- Może jesteś głodna? Pójdę zrobić coś do jedzenia, co ty na to? - spytał po chwili.
- Jasne. - powiedziała, dając mu całusa.

Gdy wyszedł z pokoju, Martyna zauważyła, że zostawił telefon. Z ciekawości zaczęła go przeglądać, choć nie była dumna z tego co robi. Miała do niego ogromne zaufanie, jednak to było silniejsze od niej. Po chwili coś przykuło jej uwagę. Zobaczyła wiadomość od jakiejś dziewczyny, która dała jej wiele do namysłu. 


"Kiedy się znów spotkamy? Stęskniłam się!", 
Przewinęła wiadomości i dostrzegła następną:
"Świetnie się z Tobą bawiłam, dziękuję za spotkanie, czekam na więcej" 

Do jej oczu napłynęły łzy, lecz nie chciała, żeby Patryk cokolwiek podejrzewał. Szybko odłożyła telefon. Kiedy chłopak wszedł do pokoju z jedzeniem, Martyna rzuciła szybko:
- Wiesz, właśnie napisała do mnie ciocia. Muszę już lecieć - po czym wstała i wyszła z domu. Kiedy Patryk chciał ją pocałować na pożegnanie, ta szybko się odsunęła i zaczęła biec przed siebie. Chłopak był zdezorientowany i nie wiedział o co chodzi. Zaczął za nią biec, jednak nie zdążył jej dogonić. Zrezygnowany wrócił do domu. Wziął telefon do ręki, żeby do niej zadzwonić. Zauważył, że ma otwartą wiadomość.
Dziewczyna szybko biegła, ocierając co chwile potok łez, który w deszczu i tak był nic niewarty. Nigdy jej nawet nie przyszło na myśl, że mógłby ją zdradzać z kimś innym. Miała w głowie kompletny mętlik, myśl za myślą, dziewczyna nie nadążała za samą sobą. Biegła ile sił w nogach, aż zostało jej do pokonania jedno skrzyżowanie. Nie rozglądając się, szybko wbiegła na pasy. Po chwili poczuła ogromny ból na lewym udzie. Był na tyle silny, że zakręciło jej się w głowie i straciła przytomność.


Patryk leżał na łóżku, przesłuchując do końca płytę, którą słuchał z Martyną. Zastanawiał się, o co jej mogło chodzić. Na pewno bez powodu nie zmyłaby się tak szybko. Widział, że miał otwartą w telefonie wiadomość ale o czym to mogło świadczyć? Nie wiedział, czy dziewczyna w ogóle miała ten telefon w rękach, może po prostu sam jej nie zamknął?  

Wydawało mu się, że nawet przed nim uciekała. Gdy leżał w łóżku tak zamyślony, usłyszał telefon. Wyświetlił się nieznany numer, więc odebrał z niepewnością. W słuchawce zabrzmiał zapłakany głos.
- Słucham? - spytał.
- Dobry wieczór, przepraszam, że tak późno. Czy rozmawiam z Patrykiem? - usłyszał chlipnięcie.
- Tak, a kto mówi? - Zapytał zdezorientowany.
- Z tej strony Dorota, ciocia Martyny...
- Dlaczego pani płacze? Co się stało? - spytał.
- Martyna miała wypadek.
- Słucham?! - Niemal krzyknął do telefonu.
- Gdy wracała do domu, prawdopodobnie od ciebie, nie rozglądając się wbiegła na skrzyżowanie. Mężczyzna, który ją potrącił nie zdążył wyhamować. Teraz leży w szpitalu w śpiączce z pękniętą czaszką. Nie wiadomo, czy... jeszcze się obudzi.
- W którym szpitalu leży? - spytał, zdławionym głosem.
- Świętej Anny.
- Dziękuję, że pani do mnie zadzwoniła. W przeciwnym razie pewnie bym się o tym nie dowiedział... - Po czym zakończył rozmowę.
Otumaniony siedział na łóżku, gapiąc się bezmyślnie w ścianę.

Całą noc nie zmrużył oka. Następnego dnia nie zamierzał iść do szkoły. Z rana, bez namysłu wsiadł do autobusu i udał się do szpitala. Kiedy przechodził koło pielęgniarki, od razu spytał się, gdzie leży Martyna. Kobieta zaprowadziła go do sali. Gdy ujrzał dziewczynę, jego oczy napełniły się łzami. Dziewczyna wyglądała tragicznie. Głowę miała owiniętą grubym bandażem, lewą nogę i prawą rękę w gipsie. Twarz miała strasznie bladą, siną.
Usiadł na krześle po jej lewej stronie i wziął za rękę. Splótł jej dłoń na swojej. Zaczął jej opowiadać o wszystkim.
Siedział z nią całymi dniami. Opowiadał jej, co się dzieje w szkole, jego domu. Po prostu o wszystkim. Za każdym razem, kiedy ją widział łzy cisnęły mu się do oczu, jednak starał się być twardy. Codziennie wieczorami rozmawiał z ciocią Martyny. Było jej równie ciężko jak Patrykowi.

Tego dnia chłopak siedział przy niej jak zwykle. W pewnym momencie zauważył, że Martyna poruszyła powiekami. Nie mógł uwierzyć, niemal zaczął krzyczeć w radości.
- Martyna? Panie doktorze! - Chłopak szybko wybiegł z sali, w poszukiwaniu lekarza.
Dziewczyna po chwili otworzyła oczy, jednak nie odezwała się ani słowem. Była w szoku.
- Gdzie... Gdzie ja jestem? - spytała ochrypniętym głosem. - Co ty tu robisz? Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! - Szepnęła nieco pewniejszym tonem.
- Martyna...
- Idź stąd...
Patryk posłusznie wstał i wyszedł bez słowa.
Wiedział, że dziewczyna nie chce go widzieć. Jednak nie umiał jej tak po prostu zostawić. Potrzebował jej i nie potrafił jej zostawić. Około godziny 20, jeszcze tego samego dnia przyjechał do szpitala. Zanim się z nią zobaczył, dowiedział się od pielęgniarki, że jej stan stanowczo się poprawił, jednak kiedy wszedł do pokoju, do oczu znowu zaczęły cisnąć mu się łzy. Czuł się mało męsko, nie chciał, żeby ona to zauważyła, jednak za późno. Stanął w drzwiach z jedną czerwoną różą.
- Dlaczego płaczesz? - Spytała łagodnym tonem.
- Jestem winny twojemu wypadkowi. - Powiedział, siadając na jej łóżku.
- Dlaczego tak uważasz? - Nagle przypomniała sobie, dlaczego tak biegła. Po chwili była znów wściekła, a zarazem miała ochotę płakać.
- Możesz mi wyjaśnić, dlaczego tak nagle uciekłaś? - Spytał, łapiąc ją za rękę.
- Wiesz... Jest mi głupio. Kiedy wyszedłeś, przeczytałam twoje sms'y. Mógłbyś mi powiedzieć, kim jest ta Kamila, z którą się spotykałeś?
- Kamila? - Spytał, zmieszany. Dziewczyna miała wrażenie, że kłamie. - Martyna... Kamila to moja kuzynka, mieszka w Krakowie. Źle to zrozumiałaś. Chyba nie myślisz, że mógłbym... - Nie dokończył, bo Martyna swoją lewą, zdrową ręką przyciągnęła do siebie i pocałowała. Po policzku spływały jej łzy. Uświadomiła sobie, że mogła stracić życie.
- Jesteś dla mnie wszystkim i nie mogę myśleć o tym, że mogłem cię stracić. - Wyszeptał Patryk.

Patryk przez całymi dniami siedział przy jej łóżku. Nie chciał jej zostawiać samej. W szpitalu musiała leżeć jeszcze przez około 2 tygodnie.
- Wiesz.. - powiedziała Martyna. - Kiedy byłam w śpiączce, miałam wrażenie, że ktoś cały czas mi opowiadał. Gdy się obudziłam i zobaczyłam ciebie, na początku myślałam, że nie żyję. Po chwili jednak zorientowałam się, gdzie jestem. Wtedy sobie przypomniałam o tej Kamili i nie chciałam cię już więcej widzieć.



Brak komentarzy: