Opis historii

"Siedzę w oknie i wdycham samotność. Nie jestem rozmowną osobą, wręcz przeciwnie - wolę oddać się swojej wyobraźni i bujać w obłokach całymi godzinami. Przede mną kolejne wyzwania. Czeka mnie nowe miejsce, nowa szkoła i w tym samym nowe życie. Po tylu cudownych chwilach ciężko jest się rozstać z przeszłością i rozpocząć wszystko od początku. Wiem, że nie warto się w to zagłębiać i myśleć o tym co było, jednak… Tak bardzo mi tego brakuje. Wszystkich chwil, tych lepszych i tych gorszych. Momentami nawet zastanawiam się, co by było, gdyby los pokierował inaczej. Czy wciąż siedziałabym w tym samym miejscu?"

17-letnia Martyna jest nieśmiałą dziewczyną, która uwielbia grać na gitarze, rysować, czytać książki i jest szczęśliwa, kiedy może to robić. Toteż jej życie przewraca się do góry nogami, gdy będąc jeszcze dzieckiem, traci rodziców w wypadku samochodowym. Od tamtego czasu opiekę nad nią sprawuje babcia, jednak po jej śmierci zmuszona jest przeprowadzić się do Doroty, siostry jej nieżyjącej matki. Jest dla niej zarazem ciocią, jak i przyjaciółką. Przychodząc do nowej szkoły, w której nikogo nie zna, jej uwagę przyciąga przystojny szatyn o imieniu Patryk, który także nie ukrywa zainteresowania jej osobą. Pomaga zaklimatyzować w szkole, wkrótce koleżeństwo przeradza się w coś więcej. Historia dziewczyny, którą życie zmusiło do szybszego dorośnięcia. Dziewczyny powoli poznającej smak miłości, przyjaźni, zdrady.

piątek, 15 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ XXII - czyli deszcz nie przestaje padać

Przychodzi taka chwila, że nawet najbliższa ci osoba nie jest w stanie zmienić twojego nastawienia do życia. Zdarza się, że taka osoba nie istnieje. Z czasem człowiek poznaje ten gorzki smak samotności, gdy prowadząc swoje życie na pełnych obrotach i czując, że w końcu wszystko się układa, wpada w tą przepaść zwaną... Obojętność. Nagle wszystko staje się obojętne. Chociaż ukrywasz to jak tylko możesz, w głębi duszy nie wytrzymujesz, pęka ci serce, rozsadza cię. Ktoś, kto jeszcze wczoraj nadawał twojemu życiu barw, w jednej chwili znika, jedyne co po nim zostaje to kolejna blizna na twoim sercu. Mówią, że czas leczy rany. Czas zawsze sprawi, że pomimo tego, jak bardzo próbujesz zapomnieć o przeszłości, nadchodzi kolejna fala i powraca z podwójną siłą. Za każdym razem coraz większą. W jednej chwili zaczynasz nienawidzić wszystko i wszystkich ciebie otaczających.

Idąc z dumnie podniesioną głową, odpowiadając delikatnym uśmiechem na spojrzenia znajomych napotkanych na swojej drodze, Martyna skierowała się w stronę klasy. Jeszcze wczoraj nie czuła się na siłach, by w ogóle przyjść do szkoły. Pomimo wszystko chciała jednak pokazać Patrykowi, że nie jest na tyle bezsilna, by z jego powodu leżeć cały dzień w łóżku, co pewnie byłoby jej najlepszą rozrywką. Oznajmiła, że wczorajsza rozmowa przyczyniła się do ich rozstania. Gdy rano weszła do klasy, od razu zobaczyła go na ich miejscu, patrzącego w ścianę. Nieułożone włosy i delikatny zarost wskazywał na to, że i on nie był z tego powodu szczęśliwy. Najwidoczniej nie umiał tego zatuszować tak dobrze jak Martyna. Dziewczyna od razu skierowała się w zupełnie inną stronę klasy. Usiadła tak, by ani Patryk, ani ona nie mogli na siebie patrzeć.

Dzień dłużył się i dłużył. W końcu, po skończonych lekcjach weszła do auli i usłyszała wesoły śmiech. Stanęła w progu, lekko skrępowana, nie wiedząc co robić. Po chwili dostrzegł ją Mateusz, stojący w grupie rozbawionych nastolatków.
- Jesteś! Nie odezwałaś się, myślałem, że nie przyjdziesz... - Chłopak podszedł do dziewczyny i przygarnął ją ramieniem.
- Miłe przywitanie, dobre i takie. - Martyna uśmiechnęła się pod nosem, nieco onieśmielona spojrzeniami zwróconymi ku niej.
- Hej ludzie, poznajcie Martynę. - Chłopak zwrócił na siebie uwagę.
Martyna przedstawiając się i podając dłonie, uśmiechała się szeroko. Właśnie tego jej trzeba, uprzejmego towarzystwa.
- My się już znamy. - Z grupki osób wyłonił się Kuba, przyjaciel Patryka. Po przeprowadzce Julki para rozstała się, jednak dalej pozostają w kontakcie. Natomiast Martyna straciła z nim kontakt, więc tym bardziej się go tu nie spodziewała. - Tęskniłaś, mała? - Uśmiechnął się wesoło.
- Dobra, poplotkujemy później, pora zaczynać! - Mateusz klasnął w dłonie i puścił oczko do Martyny. Dziewczyna usiadła na fotelu w pierwszym rzędzie szkolnej auli.
W pomieszczeniu rozbłysły kolorowe światła, a z głośników dopłynęła muzyka typowa dla lat 80. Po chwili grupa osób wbiegła na scenę, zaczynając się bawić do rytmu muzyki. Wśród tych osób Martyna dostrzegła Mateusza. Nie zdołała ukryć zaskoczenia, nie wiedziała, że jego zdolności taneczne są tak wyszlifowane. Dziewczyna była także zdziwiona tym, że przedstawienie będzie w wersji muzycznej. Lecz już sam początek wywołał na niej duże wrażenie, dlatego usiadła wygodniej w fotelu i z uwagą wpatrywała się na scenę.
Tymczasem Patryk po raz kolejny jeździł bez sensu samochodem. Ostatnimi czasy pokonał w ten sposób bodajże 300km. Nie myślał o tym co robi, nie myślał o tym co ma robić i nie myślał o tym, co będzie robił. W jednej chwili waliło mu się wszystko, a to przez matkę, która pojawiła się znikąd. Nie sądził jednak, że kontakt z nią mógłby aż tak wstrząsnąć jego dotychczasowym życiem. Dziwił się sam sobie. Chociaż Martyna znaczyła dla niego więcej niż ktokolwiek, to właśnie ją zranił najmocniej, nie myśląc w ogóle o jej uczuciach. Ale rozmawiając z nią, wiedział, że kto jak to - ale ona na pewno powinna zrozumieć go najlepiej. Tymczasem czuł, zresztą... Już od pewnego czasu zdążył się zorientować, że nienajlepiej się im układa.
Jadąc czarnym mustangiem wypełnionym zapachem jego wody kolońskiej zmieszanej z dymem od papierosòw, postanowił powoli wracać. Znajdował się około 80km od domu. Deszcz stukał o szyby auta, a z głośników wypływał głos Ryśka. Po chwili chłopak zwolnił, aby zjechać na przydrożną stacje paliw. Przez chwilę zdawało mu się, że coś błysnęło mu w przednim lusterku. Autostrada nie była zbyt zatłoczona, lecz nim chłopak zdążył cokolwiek pomyśleć, poczuł ogromną siłę wbijającą mu się w tył samochodu. Chłopak uderzył głową o kierownicę, z której wybuchła poduszka. Samochód Patryka przetoczył się na barierę, stawając bokiem do drogi. Zdawało mu się, że to koniec, podniòsł głowę, z której spływała krew. Żółte reflektory świeciły mu w oczy, rosnąc z każdą sekundą. Nim zdążył chociażby się poruszyć, samochòd dostawczy uderzył w bok auta Patryka, przez co chłopak bezwładnie uderzył głową w okno, wybijając je. Wbił auto Patryka w barierę. W tej jednej chwili wszystko się skończyło. Cisza. Tylko cisza i deszcz.
Po kilkunastu minutach było słychać tylko wycie syren straż pożarnych, karetek, wokół tylko niebiesko-czerwone światła.
A deszcz dalej padał.

- Jesteście genialni! - Martyna szła ulicą z Mateuszem, dzieląc parasol.
- Czy ja wiem... Jeszcze wiele pracy przed nami. - Chłopak mruknął pod nosem.
- Mimo wszystko jestem pod wielkim wrażeniem. - Odpowiedziała, uśmiechając się delikatnie.
- Dasz się zaprosić? - Mateusz kiwnął głową w stronę kawiarni, w której się poznali.
- No jasne. - Dziewczyna delikatnie złapała chłopaka za rękę i pociągnęła w stronę budynku.
W środku jak zwykle panował spokój. Przy wejściu podczas wchodzenia nad drzwiami delikatnie bujały się dzwonki informujące o przybyłym kliencie. W rogu stało radio, z ktòrego sączył się blues.
Zajęli miejsce w rogu. Martyna kątem oka przyglądała się Mateuszowi. Gdy chłopak spostrzeg wzrok dziewczyny, uśmiechnął się delikatnie.
- Coś nie tak? Mam coś na twarzy? - Zmieszał się lekko.
- Nie, nie... Tak jakoś, nie, nieważne. - Dziewczynę z sytuacji uratowała kelnerka, zbierając od nich zamówienie.
- Myślisz, że... Martyna? - Mateusz nie skończył, bo zauważył, że dziewczyna jest gdzieś daleko myślami. - Martyna!
Podskoczyła lekko w fotelu.
- Przepraszam, ale wiesz, ostatnio nienajlepiej ze mną. - Odpowiedziała. - O co chciałeś zapytać?
- Właściwie to już nieistotne. Stało się coś? Zdajesz się być nieobecna...
- Zerwaliśmy. W sumie to ja zerwałam, ale to już za nami. Czuje pustkę w środku, bo choć jak bardzo próbuję go nienawidzić, i tak przegrywam, dalej go kocham.
- A kiedy zerwaliście? - Mateuszowi szkoda było dziewczyny, ale w głębi duszy cieszył się. Chciał zająć miejsce Patryka.
- Wczoraj w nocy...
- No to normalne, że nie zapomnisz o nim z dnia na dzień, skoro jeszcze wczoraj był twoim chłopakiem, prawda? - Uśmiechnął się do kelnerki, która właśnie przyniosła im kawę.
- No tak, ale jeśli tak będzie zawsze? - Spytała, patrząc na okno, po którym spływały krople deszczu.
- To znaczy?
Martyna nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż w tej chwili dostała wiadomość od Doroty.
Wróć do domu jak najszybciej się dato ważne.
- Muszę... Muszę już iść. Dziękuje za kawę. Do zobaczenia. - Założyła torbę na ramię i wybiegła wprost w ulewę, zostawiając Mateusza samego z jej nienaruszoną kawą. Była zdziwiona - ciocia nigdy nie pisała smsów. Zawsze zostawiała kartkę na lodówce, jeśli miała do niej jakąś sprawę. Do domu miała kilka minut drogi, a w biegu dotarła tam jeszcze szybciej.
Zastała ciocię na kanapie w salonie, z pilotem w dłoni.
- Przybiegłam jak najszybciej się dało. Co się stało?
- Zdejmij proszę te przemoczone ubrania i chodź tu do mnie.
Po chwili Martyna siedziała już koło Doroty, wyczekując na powód jej smsa.
- Słuchaj... Czy to nie jest samochód Patryka? - Wskazała na ekran, gdzie Dorota zatrzymała ujęcie, na którym trzy samochody - jeden z obitym przodem, stojący dalej od dwóch pozostałych - i czarny wbity w barierę przez samochód dostawczy były okrążone wozami strażackimi i policją. Kobieta puściła dalej.
- "Wypadek miał miejsce około godziny 18:30, przyczyną był pijany kierowca samochodu marki Audi, który wbił się w czarnego mustanga, gdy kierowca skręcał na przydrożną stację paliw. Kierowca samochodu dostawczego nie zdążył zareagować zanim uderzył w bok mustanga. W wypadku zginął na miejscu 19-letni kierowca mustanga, natomiast dwoje osób zostało przewiezionych do szpitala w stanie krytycznym. Niestety, pomimo reanimacji kierowca wozu dostawczego zmarł." - Mówiła dziennikarka - "Sprawca tragedii miał ponad półtorej promila alkoholu we krwi. Sam teraz walczy o życie."
Martyna nie mogła uwierzyć własnym uszom. Do oczu zaczęły wypływać jej łzy, wzrok stał się nieobecny. Patrzyła się w ekran, słysząc tylko szum. Nic do niej nie docierało.
W jednej chwili zerwała się i wbiegła po schodach do pokoju. Trzasnęła z całych sił drzwiami, po czym zaczęła demolować wszystko, co stało na jej drodze. Przewróciła komodę, pozrywała rysunki i plakaty ze ściany, uderzyła pięścią w lustro, powodując tym rozcięcie ręki. Padła na łóżko zalana łzami.