Opis historii

"Siedzę w oknie i wdycham samotność. Nie jestem rozmowną osobą, wręcz przeciwnie - wolę oddać się swojej wyobraźni i bujać w obłokach całymi godzinami. Przede mną kolejne wyzwania. Czeka mnie nowe miejsce, nowa szkoła i w tym samym nowe życie. Po tylu cudownych chwilach ciężko jest się rozstać z przeszłością i rozpocząć wszystko od początku. Wiem, że nie warto się w to zagłębiać i myśleć o tym co było, jednak… Tak bardzo mi tego brakuje. Wszystkich chwil, tych lepszych i tych gorszych. Momentami nawet zastanawiam się, co by było, gdyby los pokierował inaczej. Czy wciąż siedziałabym w tym samym miejscu?"

17-letnia Martyna jest nieśmiałą dziewczyną, która uwielbia grać na gitarze, rysować, czytać książki i jest szczęśliwa, kiedy może to robić. Toteż jej życie przewraca się do góry nogami, gdy będąc jeszcze dzieckiem, traci rodziców w wypadku samochodowym. Od tamtego czasu opiekę nad nią sprawuje babcia, jednak po jej śmierci zmuszona jest przeprowadzić się do Doroty, siostry jej nieżyjącej matki. Jest dla niej zarazem ciocią, jak i przyjaciółką. Przychodząc do nowej szkoły, w której nikogo nie zna, jej uwagę przyciąga przystojny szatyn o imieniu Patryk, który także nie ukrywa zainteresowania jej osobą. Pomaga zaklimatyzować w szkole, wkrótce koleżeństwo przeradza się w coś więcej. Historia dziewczyny, którą życie zmusiło do szybszego dorośnięcia. Dziewczyny powoli poznającej smak miłości, przyjaźni, zdrady.

niedziela, 13 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ XXI - czyli nie trać okazji, bo ktoś może Ci ją zabrać

- Halo? Mateusz? - Martyna siedziała na środku swojego łóżka, szkicując w notesie wyimaginowany wygląd głównej postaci ze swojej ulubionej książki.
- Martyna? Cieszę się, że cię słyszę... - Przez telefon miał jeszcze grubszy głos niż na żywo. - Co tam?
- Wiesz, tak dzwonię, żeby się upewnić... Twoje zaproszenie na próbę jeszcze aktualne?
- Oczywiście. - Mateusz przez chwilę milczał. - Mam nadzieję, że się nie rozmyśliłaś.
- Jasne, że nie.
- Martyna! - Dziewczyna usłyszała głos cioci dobiegający z dołu. - Masz gościa!
- Wiesz co, muszę kończyć. Więc...
- A, i jeszcze jedno. - Chłopak wszedł jej w słowo. - Przemyślałaś może moją propozycję? Masz ochotę się ze mną umówić? - Mateusz nieco się zawstydził.
- Pogadamy jutro na próbie, ok?
- Czyli jednak przyjdziesz? - Ucieszył się. - Dobrze, już nie przeszkadzam. Do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia...
Dopiero gdy odłożyła słuchawkę, w progu swoich drzwi dostrzegła Patryka.
- Patryk! Cały się trzęsiesz! Co się... - Nie zdążyła spytać, bo chłopak zamknął jej usta gwałtownym pocałunkiem. Zaskoczona Martyna próbowała go odepchnąć, zmartwiła się jego widokiem, jednak zachłanność chłopaka była silniejsza. Przewrócił ją na łóżko, jednak po chwili opanował się. Usiadł przy niej, a twarz schował w dłoniach.
Płakał.
Martyna jeszcze bardziej się zmartwiła, lecz nie próbowała go uspokajać. Usiadła przy nim i mocno do siebie przytuliła. Czuła jego aksamitny zapach. Oderwała mu dłonie od twarzy i spojrzała mu w zaszklone oczy.
- To mnie przerosło. - Powiedział mocno zachrypniętym głosem.
- Chodź na dół. - Wzięła go za rękę i poprowadziła do kuchni. Gdy robiła herbatę, Patryk poszedł do łazienki przemyć twarz zimną wodą. Zawstydził się tym, że jego dziewczyna widziała go w tym stanie.
Gdy wrócił, dziewczyna stała oparta o blat, z przygotowanymi dla nich kubkami gorącej herbaty i kostkami czekolady.
Z powrotem wrócili do pokoju Martyny. Cały czas milczeli.
Martyna postawila kubki i słodycze na szafce nocnej, po czym wskazała chłopakowi miejsce, by przy niej usiadł. Z powagą na twarzy włączyła płytę ich ulubionego zespołu z energicznymi nutami i dopiero wtedy spojrzała na niego. Nie umiała utrzymać dłużej powagi, uśmiechnęła się do niego.
Chłopak nieco uspokojony, odwzajemnił delikatnie uśmiech.
- To... Powiesz mi, co się stało? - Pogładziła go po ramieniu. - Nawet nie wyobrażasz sobie, jak się martwię.
- Mieli ze sobą kontakt. - Patrzył jej w oczy. - Oszukiwali mnie całe życie.
- Kto? - Spytała, pociągając łyk herbaty.
- Tata... I ona.
- Ona?
- Moja... - Syknął przez zaciśnięte zęby. - Matka. Spóźniłem się na autobus. Pomyslałem, że odpuszczę dziś szkołę, bo dojechałbym dopiero na drugą lekcję. Wróciłem... - Wziął kawałek czekolady. - I wtedy zobaczyłem... Ją.  Stała w salonie. Rozmawiali. Mieli ze sobą kontakt, ukrywali to przede mną! - Chłopak zezłościł się, przypominając sobie poranną scenę.
- Dałeś im się wytłumaczyć?
- Tu nie było nic do tłumaczenia... - Westchnął. - Od razu pobiegłem do garażu i wsiadłem do auta. Jeździłem kilka godzin wszędzie i nigdzie.
- To dlatego w szkole cię nie było... - Martyna zamyśliła się. W czasie, kiedy jej chłopak przeżywał piekło, ona flirtowała z Mateuszem. - Patryk, ja...
- Muszę ci to w końcu powiedzieć. Ona... Ona mnie znalazła. Rozmawialiśmy. I chce mnie zabrać do siebie. Oto chodziło, kiedy mówiłem o moim wyjeździe. Ale czy ja wiem, czy chce się z nią spotkać. Po tym, co się dowiedziałem. - Spojrzał przez okno. Z szarego nieba leciały wielkie krople deszczu.
- Nie masz pewności, czy to prawda.
Siedzieli przez chwilę w ciszy. Ani ona, ani on nie wiedział co powiedzieć. Martyna wpatrywała się bezmyślnie w ścianę, w czasie kiedy Patryk przysunął się do niej i odgarnął włosy za ucho.
- O czym myślisz? - Spytał, wpatrując się w nią.
- Zostawiłbyś mnie tu samą. - Dziewczyna odpowiedziała z powagą na twarzy. - A ja nawet nie wiem co by się z tobą działo. Myślisz, że to byłoby w porządku?
- Oczywiście, że nie... Przepraszam. - Podniósł się. - Wiesz co, pójdę już.
- Do domu? - Spytała, dla pewności.
- Nie. - Odpowiedział obojętnie.
- Porozmawiaj z tatą... Proszę cię. - Ustała przed nim i przytuliła do niego. Nawet gdyby miała obcasy, i tak byłby od niej dużo wyższy.
- Nie wiem czy dam radę.
- Dlaczego? - Spojrzała na niego.
- Teraz, gdy to przemyślałem... Mam małą nadzieję, że to było przypadkowe spotkanie. A jeśli nie?
- Jeśli z nim nie porozmawiasz nigdy się nie dowiesz.

- Coś się stało? - Do pokoju Martyny weszła Dorota. Zastała dziewczynę siedzącą na podłodze, opartą o łóżko.
- Nie, nie... Wszystko w porządku. - Odpowiedziała, odgarniając włosy z twarzy.
- Przecież widziałam w jakim był stanie. Mów. - Dorota nie ustępowała.
- Kłopoty w domu. Nie chcę o tym rozmawiać, zresztą Patryk nie byłby zadowolony, że powiedziałam komukolwiek. Przepraszam, nie mam teraz ochoty. - Martyna spojrzała na ciocię. Miała zaszklone oczy.
- Martwię się, czy tak trudno to zrozumieć? - Kobieta skierowała się w stronę drzwi. - Martyna...
- Słucham?
- Mam coś dla ciebie. Miałam ci to podarować już wcześniej, ale ostatnimi dniami mijałyśmy się i prawie nie rozmawiałyśmy. - Westchnęła. - Mam nadzieję, że chociaż dzięki temu się uśmiechniesz. - Wyciągnęła rękę do dziewczyny. - Chodź.
- Co ty znowu wymyśliłaś... - Marudziła, wstając leniwie z podłogi.
Martyna szła za ciocią, która wprowadziła ją do swojej garderoby w pokoju. Na półce, dokładnie na przeciwko wejścia, stało duże pudło i oparta obok czarna gitara elektryczna.
- Oszalałaś... - Martyna nie mogła uwierzyć własnym oczom.  Podeszła bliżej, by wziąc gitarę w dłonie. - Ale... Nie zasłużyłam.
- To był pomysł Piotra. Nie mógł... Nie mogliśmy patrzeć na ciebie, kiedy byłaś taka przybita.
- Dziękuje... - Martyna przytuliła ciocię, uśmiechając się pod nosem.
- Chodź, pomogę to zanieść. - Dorota uśmiechnęła się do dziewczyny szeroko.
Tymczasem cisza w domu Patryka wypełniała każdy kąt. Tylko dźwięk przekręcającego się zamka przerwał tę monotonię. Chłopak wszedł do mieszkania, mając nadzieję, że ojca nie ma. Był ostatnią osobą z którą chciałby teraz rozmawiać, choć obiecał to Martynie. Powoli udał się do stronę kuchni, wyjął z lodówki schłodzoną wodę i szedł w stronę swojego pokoju, zaglądając do pokoju ojca i macochy. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to walające się na szafkach i podłodze butelki po wódce.
Dopiero po chwili ujrzał Wojciecha, oszołomiony widokiem pijanego ojca.
- Tato - Podszedł do leżącego mężczyzny, pogrążonego w śnie. - Tato! - Zaczął szarpać go za ramie.
- Idź stąd - Wybełkotał, próbując odepchnąć syna.
- Dlaczego mi to robisz? - Chłopak wstał. - Nigdy ci tego nie wybacze.
- Idź, idź, wyjedź do tej szmaty - Odpowiedział Wojtek, starając się brzmieć jak najnormalniej.
- Nie szmaty, a mojej matki. Wyjadę. - Chłopak trzasnął drzwiami.
W tym samym czasie do mieszkania weszła Marta, macocha Patryka.
- Cześć - Postawiła torby z zakupami na stole w kuchni i wstawiła wodę. - Gdzie Wojtek?
- Idź sama sprawdź. - Odrzekł chłodno, wchodząc do swojego pokoju.
Zza ściany docierały odgłosy kłótni małżeństwa. Nie był do tego przyzwyczajony, bowiem w ich rodzinie zawsze panował spokój. Dopóki nie zjawiła się matka Patryka, która zburzyła jego dotychczasowe życie. Patryk podszedł do biurka i włączył laptopa.
Po chwili z odtwarzacza płynęły już mocne dźwięki Iron Maiden. Zalogował się na czat, mając nadzieję, że Martyna będzie dostępna. Nie mylił się, w skrzynce miał wiadomość od swojej dziewczyny.
disturbed_girl: Co słychać, rozmawialiście?
hit_dead: Na szczęście nie.
disturbed_girl: Dlaczego? Miałam jednak nadzieję, że jakoś na ciebie wpłynę...
hit_dead: Zastałem go schlanego w sypialni. Właśnie kłócą się z Martą.
disturbed_girl: Co zamierzasz zrobić?
hit_dead: Wykrzyczał, żebym wyjechał.
hit_dead: I wyjadę.
disturbed_girl: ...
Martyna z impetem zamknęła laptopa. A jednak, nawet nie pomyślał o niej! Jeszcze niedawno nienawidziła go, ale dała mu ostatnią szanse. Otworzyła na chwilę urządzenie, mając nadzieję, że odpisał.
hit_dead: Spieprzyłem wszystko. Wybacz, ale ja nie wytrzymam.
disturbed_love: Ja też mam już tego dosyć. Chyba nie ma sensu dalej tego ciągnąć. Idź swoją drogą, beze mnie.