Opis historii

"Siedzę w oknie i wdycham samotność. Nie jestem rozmowną osobą, wręcz przeciwnie - wolę oddać się swojej wyobraźni i bujać w obłokach całymi godzinami. Przede mną kolejne wyzwania. Czeka mnie nowe miejsce, nowa szkoła i w tym samym nowe życie. Po tylu cudownych chwilach ciężko jest się rozstać z przeszłością i rozpocząć wszystko od początku. Wiem, że nie warto się w to zagłębiać i myśleć o tym co było, jednak… Tak bardzo mi tego brakuje. Wszystkich chwil, tych lepszych i tych gorszych. Momentami nawet zastanawiam się, co by było, gdyby los pokierował inaczej. Czy wciąż siedziałabym w tym samym miejscu?"

17-letnia Martyna jest nieśmiałą dziewczyną, która uwielbia grać na gitarze, rysować, czytać książki i jest szczęśliwa, kiedy może to robić. Toteż jej życie przewraca się do góry nogami, gdy będąc jeszcze dzieckiem, traci rodziców w wypadku samochodowym. Od tamtego czasu opiekę nad nią sprawuje babcia, jednak po jej śmierci zmuszona jest przeprowadzić się do Doroty, siostry jej nieżyjącej matki. Jest dla niej zarazem ciocią, jak i przyjaciółką. Przychodząc do nowej szkoły, w której nikogo nie zna, jej uwagę przyciąga przystojny szatyn o imieniu Patryk, który także nie ukrywa zainteresowania jej osobą. Pomaga zaklimatyzować w szkole, wkrótce koleżeństwo przeradza się w coś więcej. Historia dziewczyny, którą życie zmusiło do szybszego dorośnięcia. Dziewczyny powoli poznającej smak miłości, przyjaźni, zdrady.

czwartek, 6 grudnia 2012

ROZDZIAŁ VI - czyli kto nie lubi niespodzianek?

Martyna siedziała na łóżku. Wokół niej rozłożone były wszystkie albumy ze zdjęciami i dokumenty, jakie tylko udało jej się znaleźć. Oprócz tego zdjęcia, które znalazła już wcześniej, nie rzuciło jej się w oczy coś innego, podejrzanego. Kiedy wstała, żeby podgłosnić muzykę dobiegającą z laptopa, zabrzmiał dzwonek do drzwi. Kątem oka spojrzała na zegarek.
- O cholera, zasiedziałam się... - pomyślała sobie i szybko zaczęła upychać wszystkie rzeczy pod łóżko, żeby ciocia niczego nie dostrzegła. Zmęczona i nieco roztrzęsiona zeszła na dół i otworzyła drzwi. Tego widoku się nie spodziewała.
- Boże... - Przerażona widokiem Julii, której po twarzy spływała strużka krwi, uniosła dłonie do twarzy. - Wchodź szybko i siadaj na kanapie, nie zdejmuj butów.
Zakrwawiona i blada dziewczyna weszła powoli do domu. Martyna w tym czasie szybko poszła po opatrunki, wstawiając przy okazji wodę na herbatę.
Widok przyjaciółki w takim stanie doprowadzał ją do łez.
- Kto ci to zrobił? - Spytała zachrypniętym głosem, siadając koło niej i oglądając ranę na skroni.
- Przesadził. - Odpowiedziała cicho.
- KTO?
- Stary... To znaczy tata. Znowu się upił... Kiedy podniósł rękę na mamę, stanęłam w jej obronie, pierwszy raz. Widzisz skutek.
- Dlaczego nigdy mi nic nie mówiłaś? Dobrze wiesz, że pomogłabym ci...
- Kiedy nie pił, był zupełnie innym człowiekiem. Zaczął nadużywać alkoholu kiedy stracił pracę. Ale pomimo tego mama go kocha i nie potrafi go zostawić, boi się, że go straci i pozwala mu na wszystko. Nigdy nie okazywałam, że w mojej rodzinie coś się dzieje. Moja siostra zdążyła już uciec z tego piekła, jest już pełnoletnia. Wygląda to mniej więcej tak: kiedy mama mówi, że ma się wynosić, przez około tydzień jest spokój, przeprosiny, obietnice. Lecz potem znowu to samo. Mama mu za każdym razem ulega. Czasami boję się wracać do domu, z myślą, że znowu wybuchnie awantura. Tak jak dzisiaj. - Wskazała na swoją brew, po czym wstała i podwinęła koszulkę. Martynę zatkało. Na plecach zobaczyła świeże odbicie męskiej dłoni i siniaki, które z pewnością musiał jej nabić wcześniej. Widok był przerażający.
- Jeśli ty nic z tym nie zrobisz, ja wezmę sprawy w swoje ręce. Nie pozwolę was krzywdzić.
- Boję się, że jeśli mama lub ja cokolwiek z tym zrobimy, zacznie się mścić... - Julia pociągnęła nosem.
Kiedy Martyna skończyła opatrywać jej ranę, zaprosiła Julię do kuchni.
- Ani mi się myśli, żebyś miała wracać do domu. Zostajesz tutaj. - Rzekła Martyna, zaparzając herbatę.
- Dziękuję ci, ale co z moją mamą? Boję się o nią...
- On często wychodzi z domu? - Spytała. - Jeśli tak, jutro pierwszym co zrobimy będzie pójście do twojego domu i spakujemy was. Ciocia na pewno zrozumie. A teraz chodź, zrobimy kolacje - spojrzała na zegarek - Ciocia się spóźnia, ale to nic. No wstawaj i rozchmurz się! - Wysłała do Julki uśmiech. - Teraz wszystko się zmieni, obiecuję.
- Jezu, nie wiem jak ci dziękować...
- Nie dziękuj, tylko rób tą kolacje! - Zaśmiała się. - Wybierz coś na co masz ochotę, a ja polecę przygotować dla ciebie pościel.
- Martyna, dziękuję...
- Cicho!

- Wiesz co, rozmyśliłam się, chodźmy już do klasy... - Martyna i Julka kierowały się właśnie w stronę pedagoga szkolnego.
- Jak możesz w takiej chwili tchórzyć? Zapomniałaś, co się stało? - Wskazała na jej brew.
- Ale... Martyna, wróćmy! - Z błaganiem spojrzała na Martynę, zatrzymując się na środku pustego korytarza,
- A pomyślałaś o mamie? Sama wczoraj powtarzałaś, że nie pozwolisz, żeby ją skrzywdził... To się musi skończyć!
Julka westchnęła.
- Ale on znowu może coś nam zrobić, jeśli tylko się dowie, że doniosłam na niego...
- Julka, czy ty siebie słyszysz? - Martyna złapała ją za ramiona - Bił ciebie i twoją mamę. Wyrządzał wam krzywdę, masz całe posiniaczone ciało, twojej mamy nie widziałam, ale pewnie sama widziałaś jej ślady... A pamiętasz ten ból? A jeśli powiesz, to wszystko się skończy, on pójdzie do więzienia, a wy zaczniecie nowy rozdział w życiu.
Dziewczyna długo spoglądała w przestrzeń, kiedy w końcu wykonała krok do przodu.
- Chodź.

Minął tydzień. Ojczym dziewczyny został tymczasowo zamknięty w areszcie i wszczęto przeciw jemu postępowanie. Dziewczyna razem z mamą poszukiwały mieszkania blisko domu Martyny. Wydawało się, że od tego wydarzenia minęło kilka miesięcy, a nie tydzień, tyle się wydarzyło. W tym czasie obie kobiety rozkwitały.
Wakacje zbliżały się wielkimi krokami. Było to widać po uczniach, jak i nauczycielach. Słońce przygrzewało jak w samym środku lipca. Tego dnia, Patryk z Martyną siedzieli na przerwie pod drzewem.
- Jak będziesz spędzać wakacje? - spytał Patryk z zamkniętymi oczami.
- Nie mam żadnych planów.. - odpowiedziała Martyna. - A ty?
- Zastanawiałem się, czy nie poszukać pracy... Zawsze jakieś zajęcie, a i przy okazji trochę zarobię. W lipcu kończę osiemnastkę, to i na prawko będzie. A jak będę miał samochód, wtedy będziemy mogli się razem gdzieś wybrać... - Dał jej całusa w policzek.
- A będziesz miał dla mnie czas?
- Dla ciebie zawsze. Poza tym, jeszcze nie jestem tego pewien...
- Podoba mi się ten pomysł. Ja też w sumie mogłabym znaleźć coś dla siebie, przydałaby mi się chwila oddechu, czas się usamodzielnić... Ciągle siedzę na głowie cioci, a w końcu jestem prawie dorosła...
W tym momencie podeszła do nich Julia.
- Tu jest moja ulubiona para, wszędzie was szukałam! - Powiedziała, uśmiechając się. - Mogę się do was dosiąść?
- Siadaj. - powiedzieli chórem Martyna i Patryk.
- To co amorki... Tak tutaj sobie gruchacie, a nauczeni na polski?
- Tak, jak zawsze przecież... - Odpowiedziała Martyna.
- Wiecie, będę tęsknić za wami w wakacje. - Julia zmieniła temat.
- Dlaczego? - spytała Martyna, nieco zdziwiona. - W końcu są wakacje, możemy wychodzić kiedy tylko chcemy!
- No tak, ale razem z mamą wyjeżdżamy do rodziny, nieco się zrelaksować. - puściła oczko Julia.
- Nie wspominałaś mi o tym wcześniej.. - powiedziała Martyna, z nutką rezygnacji. - Przecież tyle rzeczy zaplanowałyśmy. Wypady za miasto, zakupy...
- Wyjazdu nie planowałam z mamą wcześniej. Przepraszam.
Patryk w tym czasie siedział cicho z zamkniętymi oczami. Był w zupełnie innym świecie.

Po lekcjach Patryk odprowadził Martynę do domu. Sam jednak udał się do siebie. Postanowił zaplanować dla niej niespodziankę. Następnego dnia wypadała sobota. Niezwykła sobota.. Jutro mija dokładnie pół roku, od kiedy są razem. Wyjął z plecaka kupione wcześniej rzeczy. Zaczął rysować mapę, prowadzącą do miejsca na plaży. Kiedy skończył, schował ją do koperty i podpisał imieniem dziewczyny.
Następnego dnia, około godziny 18, udał się pod dom dziewczyny. Na wycieraczce położył bukiet kwiatów i kopertę. Zadzwonił dzwonkiem i szybko uciekł. Udał się do owego miejsca, dokąd prowadziła narysowana przez niego mapa. Była to altana pośrodku plaży, ozdobiona najróżniejszymi kwiatami. W środku stała przygotowana przez niego kolacja dla ich dwojga. Chłopak ubrany był w najlepsze ubrania. Miał nadzieję, że spodoba się Martynie jeszcze bardziej.



Brak komentarzy: