Opis historii

"Siedzę w oknie i wdycham samotność. Nie jestem rozmowną osobą, wręcz przeciwnie - wolę oddać się swojej wyobraźni i bujać w obłokach całymi godzinami. Przede mną kolejne wyzwania. Czeka mnie nowe miejsce, nowa szkoła i w tym samym nowe życie. Po tylu cudownych chwilach ciężko jest się rozstać z przeszłością i rozpocząć wszystko od początku. Wiem, że nie warto się w to zagłębiać i myśleć o tym co było, jednak… Tak bardzo mi tego brakuje. Wszystkich chwil, tych lepszych i tych gorszych. Momentami nawet zastanawiam się, co by było, gdyby los pokierował inaczej. Czy wciąż siedziałabym w tym samym miejscu?"

17-letnia Martyna jest nieśmiałą dziewczyną, która uwielbia grać na gitarze, rysować, czytać książki i jest szczęśliwa, kiedy może to robić. Toteż jej życie przewraca się do góry nogami, gdy będąc jeszcze dzieckiem, traci rodziców w wypadku samochodowym. Od tamtego czasu opiekę nad nią sprawuje babcia, jednak po jej śmierci zmuszona jest przeprowadzić się do Doroty, siostry jej nieżyjącej matki. Jest dla niej zarazem ciocią, jak i przyjaciółką. Przychodząc do nowej szkoły, w której nikogo nie zna, jej uwagę przyciąga przystojny szatyn o imieniu Patryk, który także nie ukrywa zainteresowania jej osobą. Pomaga zaklimatyzować w szkole, wkrótce koleżeństwo przeradza się w coś więcej. Historia dziewczyny, którą życie zmusiło do szybszego dorośnięcia. Dziewczyny powoli poznającej smak miłości, przyjaźni, zdrady.

wtorek, 18 grudnia 2012

ROZDZIAŁ IX - czyli początek końca

- Nareszcie spokój! - westchnęła głośno Martyna, zeskakując wesoło ze schodów. Wychodziła razem z ciocią ze szkoły, a wokół nich rozlana była wielka fala biało-czarnych licealistów.
- Tak szybko minęło, prawda? - Spytała Dorota. - A jeszcze pamiętam jak cię z łóżka niemalże musiałam wyciągać, taki stres cię zjadał. - Zaśmiała się głośno. - A jeszcze bardziej mnie cieszy twoje świadectwo z wyróżnieniem.
- Chociaż to był początek nowego rozdziału w moim życiu, wspominam go całkiem nieźle. Ale teraz przede mną... - Nie dokończyła, ponieważ podbiegła do nich zdyszana Julka.
- Martyna, czekaj! - Złapała ją za ramię. - Dzień dobry - Uśmiechnęło się do cioci Martyny.
- Cześć Julia. - Odwzajemniła uśmiech.
- No rozumiem, tyle czasu czekałaś na ten dzień, ale żeby aż tak się śpieszyć? Gdzie lecisz? - spytała ze śmiechem Martyna. Miała niezwykle dobry humor.
- Wiecie co dziewczyny, ja poczekam w samochodzie. - Powiedziała ciocia i puściła oczko.
Julia odezwała się dopiero, gdy odeszła.
- Dzisiaj było takie zamieszanie, że zupełnie o tym zapomniałam. Pamiętasz jak zastanawiałam się ostatnio nad domówka? Udało się! Organizuję imprezę z okazji rozpoczęcia wakacji i nie wyobrażam sobie, żeby cię na niej nie było.
- Jak ci się udało przekonać mamę? Przecież w życiu by ci nie pozwoliła!
- Zmieniła się od czasu, kiedy wyprowadziłyśmy się od taty. - uśmiechnęła się. - Powiedziałam, że zapraszam tylko najbliższych przyjaciół. Tak na prawdę będzie około trzydziestu osób.
- O której? - spytała uśmiechnięta Martyna.
- Zaczynamy o 18. Patryka zdążyłam już zaprosić, nie martw się.
- Dzięki! Będę na pewno. Muszę lecieć, ciocia czeka.
- Cześć!
Gdy dziewczyna weszła do samochodu, od razu przeszła do rzeczy.
- Mogę dzisiaj iść na domówkę do Julki? Będą tylko najbliżsi znajomi.
- O której masz zamiar wrócić?
- Myślę, że gdyby nie miała nic przeciwko to przenocowałabym u niej...
- No dobrze. - westchnęła ciocia.

Wróciły do domu. Martyna od razu dorwała się do szafy. Była godzina 14, miała jeszcze sporo czasu. Jednak chciała wyglądać jak najlepiej. Dziewczęco, ale nie za oficjalnie. Wyciągnęła z szafy nowa sukienkę, której jeszcze nie miała okazji założyć. Była ona kremowego koloru, podchodzącego pod beż z czarnymi akcentami. Jej dół złożony był z falbanek, natomiast góra dopasowana do sylwetki.
Wyglądała na prawdę świetnie. Rzuciła włosy przez ramie i rozsypały się po jej plecach. Dochodziła 17. Postanowiła wyjść do Julki około wpół do szóstej.
Dziewczyny nie mieszkały od siebie daleko, jednak Julia postanowiła wykorzystać okazję i domówkę zorganizowała w jej rodzinnym domku, nie w mieszkaniu.
Doszła na miejsce i zapukała do drzwi. Słychać było muzykę, jednak nie za głośno. Najwidoczniej goście jeszcze nie zaczęli się schodzić. Otworzyła jej szeroko uśmiechnięta przyjaciółka.
- Noo Martyna... Wyglądasz świetnie! Wchodź. - Julka otworzyła szeroko drzwi.
- Ty jeszcze lepiej. - Zaśmiała się i weszła do środka.
Miała rację. Goście nie zaczęli się jeszcze schodzić. W rogu pokoju spostrzegła wierzę, z której płynęły dźwięki popu. Martyna skrzywiła się.
- Spokojnie, kolega przyniesie coś w twoim stylu. - Grymas na twarzy Martyny spostrzegła Julka. Miała coś powiedzieć, jednak usłyszała głośne pukanie. Szybko się zerwała i podbiegła do drzwi. Do środka weszli roześmiani znajomi dziewczyn ze szkoły. Większość Martyna znała tylko z widzenia. Siedziała na kanapie, gdy w pewnym momencie poczuła ciepły oddech na swojej szyi.
- Co tak sama siedzisz? Chodź! - Patryk przyciągnął dziewczynę do siebie i już po chwili tańczyli zapominając o całym świecie. Wirowali, czuli się jakby wokół nich nie było nikogo. Dziewczyna kątem oka spostrzegła na twarzy chłopaka zmieszanie. Szepnął jej na ucho:
- Wybacz, o 22 będę musiał zmykać...Nie denerwuj się, to nic poważnego. - Po czym przyciągnął ją  do siebie i obdarzył ciepłym pocałunkiem. Dziewczyna podejrzewała, że coś jest jednak na rzeczy. Pomimo to starała się tym nie przejmować, przynajmniej nie przy nim. Chciała, żeby i ona, i on bawili się tego wieczoru świetnie. Po chwili dołączyli do Julii i Kuby, przyjaciela Patryka, którzy najwyraźniej przypadki sobie do gustu w ostatnim czasie. Usiedli przy nich na kanapie, przerywając im flirt.
- No no, Kuba, widzę, że się dobrze bawisz, a tak bardzo nie chciałeś przychodzić... - Patryk szturchnął kumpla w ramię.
- Teraz nie żałuję - przyciągnął do siebie Julkę, dając jej całusa w czoło. Dziewczyna zaśmiała się wesoło.
- Hej! Nie rozpędzasz się? - Udała oburzenie.
- No nie mów, że ci się nie podoba. - Tym razem cmoknął ja w policzek.
- No może... - Zaśmiała się.
- My tu jesteśmy! - Przypomnieli się Patryk i Martyna, siedząca mu na kolanach.
- Nie zauważyłam... - Julka próbowała być złośliwa. - I jak? Dobrze się bawicie?
- Myślę, że moglibyśmy niejednokrotnie to powtórzyć... - Kuba zwrócił się do Julii.
- Nie ciebie się pytam, głupku! - Po czym spojrzała na Martynę. - A ty czemu jesteś jakaś... Naburmuszona? - Cała trójka spojrzała na dziewczynę. Martyna nie dała rady powstrzymywać śmiechu i już po chwili cała czwórka się śmiała, zapominając z czego. Patryk spojrzał na zegarek.
- Wiecie co, świetna zabawa, ale muszę już lecieć...
- Nie zdążyłeś na dobranockę? - Spytał Kuba, po czym całą paczka wybuchnęła śmiechem. Mieli wyśmienite humory.
- Siemanko wam, cześć piękna - pochylił się do Martyny i pocałował ją mocno. - Zadzwonie jutro.
Martyna też postanowiła już uciekać, nie chciała przeszkadzać Julii i Kubie, dlatego pożegnała się z nim i po chwili już była na zewnątrz. Zastanawiała się, dlaczego Patryk wyszedł tak wcześnie. Przecież mógłby podać jej powód, a tymczasem po prostu ją poinformował, że musi wyjść i nic. Rozejrzała się, w którą stronę mógł ruszyć. Nie czuła się dobrze, sledzac go, jednak była podejrzliwa. Może przemawiała za nią zazdrość? Nie. Nie mogła być tu mowa o zazdrości. Ufala Patryk bezgranicznie. Więc właściwie po co szła za nim? Niedaleko ujrzała jego smukla i wysoką sylwetkę. Idąc za chłopakiem dotarła do parku, do wierzby pod którą pierwszy raz się spotkali. Schowała się za drzewem i obserwowała, co się dzieje. 
Teraz żałowała, że nie powstrzymała ciekawości. Tego widoku wolała nie widzieć. Chłopak trzymał w swoich ramionach niską blondynkę. Po chwili podniósł jej twarz dłonią, tak jak zawsze robił to Martynie i po chwili obdarzył ja pocałunkiem. Dziewczyna poczuła ogromny ukłucie w sercu, jak i zarazem złość. Wybiegła z parku, ścierając z policzków łzy zmieszane z tuszem. Biegła przed siebie, nie zwracając na nic uwagi.
Nie chciała dopuścić do siebie myśli, co się właśnie stało.
Nie mogła uwierzyć, że spotkało to właśnie ją.
Chłopak, którego tak bardzo kochała, właśnie obsciskiwal się z jakąś durną blondyną w parku, i to jeszcze pod ich wierzbą.
Gdy tylko dotarła do domu, weszła tylnymi drzwiami. Nie chciała, żeby ciocia ją zauważyła. Wolała to wszystko przemilczeć. Wpadła do swojego pokoju i od razu rzuciła się z płaczem na łóżko.
- "Może przesadzam? Może to tylko zbieg okoliczności? Może jestem po prostu przewrażliwiona? No ale... Czy gdyby był to zbieg okoliczności, on dawałby się jej przytulać? Co ja mówię? Zdradził mnie! I mógł to robić jeszcze wcześniej! Jak mogłam być taką idiotką?" - myślała dziewczyna.
Obudził ją dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu zobaczyła imię "Patryk".
- Tak? - spytała, starając się mówić jak najbardziej obojętnym tonem.
- Słuchaj, przepraszam, że tak po prostu wyszedłem. Mama... Znaczy się macocha poprosiła mnie, żebym wrócił wcześniej, bo chciała się razem z tata udać do kina, nie chcieli, żebym wracał po nocy do domu autobusami. - Po tych słowach dziewczyna rzuciła telefonem o ścianę i pogrążyła się w płaczu.
- "A jednak! To nie był przypadek! Patryk gra na dwa fronty." - Odwróciła się w stronę ściany.

Obudziła ją ciocia. Gdy zobaczyła brudną twarz dziewczyny i ślady po płaczu, wiedziała, że coś się stało.
- Martyna.. Co jest? Wyglądasz strasznie. - Zmartwiła się.
- Dzięki ciociu, pocieszyłaś mnie.. - powiedziała, nie ukrywając sarkazmu. - Chcę teraz zostać sama. Mogę?
- Jeśli tylko będziesz chciała porozmawiać, daj mi znać. - odpowiedziała i wyszła z pokoju.
Tego dnia Martyna cały dzień przeleżała w łóżku, nie dając znaku życia. Nie jadła nic. Ciocia od czasu do czasu zaglądała do niej, stawiała na szafce nocnej jedzenie, ale każde stało nienaruszone. Patryk niejednokrotnie starał się z nią skontaktować, jednak ciocia dziewczyny nie dała mu takiej możliwości. Martyna opowiedziała jej o wszystkim, dlatego też kobieta zrozumiała sytuację.
Po dwóch dniach przyszła do niej Julka. Gdy dowiedziała się, co zrobił Patryk, pierwsze co porozmawiała z Kubą. Chłopak o niczym nie wiedział. A może po prostu krył  przyjaciela? Dla Julii było to nieważne. Pojechała do Patryka. Chłopak widząc wściekła Julię i słysząc od niej, w jakim stanie jest Martyna, powiedział jej wszystko. Przejął się, zrozumiał, co zrobił. Jeździł, dzwonił do niej przez kilkanaście tygodni, jednak dziewczyna nie miała mu nic do powiedzenia. Zrozumiał, że ją stracił. Pomimo to nadal ją  kochał.

Martynie przypomniały się sms-y od nijakiej Kamili.



3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Next please.! : D

Unknown pisze...

świetne! :)

Anonimowy pisze...

WIEEEM! Mam cudowną przyjaciółkę, a Wam brak pomysłu na siebie i ściągacie od niej :) I♥you