Opis historii

"Siedzę w oknie i wdycham samotność. Nie jestem rozmowną osobą, wręcz przeciwnie - wolę oddać się swojej wyobraźni i bujać w obłokach całymi godzinami. Przede mną kolejne wyzwania. Czeka mnie nowe miejsce, nowa szkoła i w tym samym nowe życie. Po tylu cudownych chwilach ciężko jest się rozstać z przeszłością i rozpocząć wszystko od początku. Wiem, że nie warto się w to zagłębiać i myśleć o tym co było, jednak… Tak bardzo mi tego brakuje. Wszystkich chwil, tych lepszych i tych gorszych. Momentami nawet zastanawiam się, co by było, gdyby los pokierował inaczej. Czy wciąż siedziałabym w tym samym miejscu?"

17-letnia Martyna jest nieśmiałą dziewczyną, która uwielbia grać na gitarze, rysować, czytać książki i jest szczęśliwa, kiedy może to robić. Toteż jej życie przewraca się do góry nogami, gdy będąc jeszcze dzieckiem, traci rodziców w wypadku samochodowym. Od tamtego czasu opiekę nad nią sprawuje babcia, jednak po jej śmierci zmuszona jest przeprowadzić się do Doroty, siostry jej nieżyjącej matki. Jest dla niej zarazem ciocią, jak i przyjaciółką. Przychodząc do nowej szkoły, w której nikogo nie zna, jej uwagę przyciąga przystojny szatyn o imieniu Patryk, który także nie ukrywa zainteresowania jej osobą. Pomaga zaklimatyzować w szkole, wkrótce koleżeństwo przeradza się w coś więcej. Historia dziewczyny, którą życie zmusiło do szybszego dorośnięcia. Dziewczyny powoli poznającej smak miłości, przyjaźni, zdrady.

środa, 28 listopada 2012

ROZDZIAŁ II - czyli pierwsze potyczki

Gdy tylko Martyna otworzyła oczy, poczuła przypływ energii. Humor jej dopisał od samego poranka. Emocji przysparzała jej nie tylko myśl o szkole, ale czekało ją także spotkanie z Patrykiem. Była jednocześnie zestresowana, a zarazem szczęśliwa, że złapała już z kimś kontakt. 
Podniosła się z łóżka i pędem ruszyła do łazienki. Po szybkim prysznicu zeszła na dół do cioci. Siedziała przy stole czytając gazetę. Na stole czekało na Martynę gotowe śniadanie. Dorota podniosła wzrok znad czasopisma i spojrzała na dziewczynę.
- Ktoś tu chyba wstał prawą nogą? - zapytała, uśmiechając się szeroko. - Wcinaj szybciutko, za 15 minut jedziemy.


Martyna wyszła z samochodu i ruszyła w stronę szkoły. Przed samym wejściem zauważyła Laurę i grupę jej koleżanek. Uważnie jej się przyglądały. Wysłała do nich uśmiech i podeszła, by się przywitać. Popatrzyły na nią jak gdyby z żalem.
- Cześć nowa, słyszałaś już? – spojrzała w oczy Martyny.
- Nie, o co chodzi? - Zapytała, lekko zaskoczona, że po pierwszym dniu mogło się coś wydarzyć.
- Podsłuchałam wczoraj rozmowę Patryka z Kubą po szkole. Chyba nie masz na co liczyć, umówił się z tobą dla zakładu... Strasznie mi przykro. - Złapała ją za rękę.
Martyna udała, że ją to nie przejęło, podziękowała dziewczynie i ruszyła w stronę klasy, w jakiej miała mieć pierwszą lekcję. 
Udawała. 
Bardzo ją to przejęło.
Przed wejściem do sali zauważyła Patryka, który szeroko się do niej uśmiechał. 
- Cześć Martyś, miło cię widzieć... - Martyna udała, że go nie widzi i obojętnie weszła do klasy. Było jej bardzo przykro po tym, co usłyszała od Laury. 
Przesiadła się do Borysa, najlepszego ucznia w klasie, znanym jako „Śliniak”, gdyż nosił aparat i gdy tylko coś mówił, bardzo się ślinił. Zaskoczony, szybko zabrał swoje matematyczne przybory na swoją połowę ławki.
- Martyna? O co chodzi? – Patryk złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę. 
- Wiesz.. to chyba nie jest dobry pomysł, żebyśmy się dzisiaj spotkali. Nie mam na to najmniejszej ochoty.
- Ale o co...
- Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi.Zapytaj Laury.  - Po tych słowach odwróciła się w stronę Borysa i wdała się z nim w dyskusję na temat liczb dziesiętnych.
Zaskoczony, nic się nie odezwał, a klasa roześmiała się głośno, w tym Laura najgłośniej.
- No stary, chyba nie będzie tak łatwo... - szturchnął go w ramię Kuba.


Tego dnia Martyna umówiła się z ciocią, że wróci do domu spacerem. Przyzwyczaiła się do okolicy, a do domu nie miała daleko. Kiedy wyszła już poza teren szkoły, usłyszała, że ktoś woła jej imię. Odwróciła głowę.
- Martyna! Zaczekaj! - Zobaczyła wysoką blondynkę w kucyku i okularach. Nie pamiętała jej imienia.
Dziewczyna zatrzymała się. Koleżanka biegła w jej stronę.
- Hejka, o co chodzi? – Uśmiechnęła się do zdyszanej koleżanki.
- Muszę ci coś powiedzieć. Chodzi o Patryka. On...
- Nie chcę nic o nim słyszeć. - przerwała jej.
- Proszę, posłuchaj mnie… Ale daj mi chwilkę odetchnąć - dziewczyna wyciągnęła z plecaka wodę. - Nie wiem od czego zacząć ale z pewnością nie jest tak jak myślisz. - Zaczęła pośpiesznie tłumaczyć. - Każdy z klasy wie, że Laura jest zakochana po uszy w Patryku od samego początku, kiedy znaleźli się w jednej klasie. Od zawsze starała się o jego uczucia. Byli parą przez jakiś czas, ale Patryk jest inteligentny i po krótkim czasie dostrzegł jaką jest płytką osobą.
- Ale co ma to do rzeczy? - Zapytała zaskoczona Martyna.
- Laura od razu zauważyła, że Patryk patrzy na ciebie inaczej niż na inne dziewczyny, w tym nią. Fart chciał, żebym znalazła się akurat w szkolnej toalecie i mnie nie zauważyła. Usłyszałam, jak mówi dziewczynom o tym zmyślonym zakładzie. Jest o ciebie zazdrosna, kiedy tylko wyszłaś z klasy Patryk od razu do niej podszedł i wycisnął z niej prawdę. Zaangażował się, to widać.
- Mam totalny mętlik w głowie. Strasznie ci dziękuję, że mi o tym powiedziałaś. Nawet nie dałam szansy mu się wytłumaczyć, posłuchałam Laury, choć widziałam, jak krzywo na mnie patrzy. 
- Wiadomo, że gdy jest się w nowym miejscu nikt nie chce robić sobie problemów. Możesz na mnie liczyć. - Wysłała jej oczko.
- Jasne, zapamiętam! Ale muszę się już zwijać.
- Pozwolisz, że się do ciebie dołączę? Idę w tą samą stronę. 


Gdy tylko Martyna weszła do domu, szybko ruszyła po schodach do swojego pokoju. Włączyła ulubioną playlistę i położyła się na łóżko. Miała chaos w głowie, nie wiedziała jak się zachować. Czy powinna przeprosić Patryka? A może to on zrobi pierwszy krok? Nie umiała sobie tego wyobrazić. Usłyszała pukanie do drzwi.
- Co się stało, Kruszynko? Nawet się nie przywitałaś - Dorota przyniosła gorący obiad dla dziewczyny. 
Pogrążyły się w rozmowie.



Siedziała na poddaszu swojego domu, paląc papierosa. Nie mogła zasnąć. Ten chłopak konkretnie zawrócił. Ta cała sytuacja sprawiła, że przywiązała się do niego jeszcze mocniej. Gnębiło ją, że zachowując się tak chamsko ośmieszyła go przed całą klasą. Chciała go przeprosić, dzień dłużył jej się i dłużył, we znaki wdała się bezsenność. 
Zeszła z poddasza i położyła się do łóżka. Przytuliła się do poduszki i po raz kolejny próbowała zasnąć. Dochodziła druga w nocy. 
Zagłębiając się coraz mocniej w sen, poczuła nagle lekkie wibracje.
Telefon. 
Zaspana odebrała komórkę.
- Słucham? - postarała się mówić jak najnormalniejszym tonem, mimo tego, że ktoś ją obudził.
- Cześć Martyś… - Słysząc ten aksamitny głos przeszły ją ciarki. - Przepraszam, że dzwonię o tak później porze, ale nie mogłem zasnąć, potrzebowałem cię usłyszeć.
- Uprzedziłeś mnie. Też nie mogłam zasnąć, chciałam z tobą wszystko wyjaśnić w szkole.
- Wiesz... Rozmawiałem z Julką. 
- "Więc tak miała na imię" - pomyślała. 
- Wspominała mi, że z tobą gadała. Nie wiedziałem o co ci chodzi, nawet nie dałaś mi się wytłumaczyć. 
- To był impuls, przepraszam. Byłam zdenerwowana. - Przerwała mu.
-  Wiem, że Laura na mnie leci, ja do niej nigdy nic nie poczułem i nie poczuję. Zrobiła to z czystej zazdrości, uwierz. Nie umiałbym się założyć o coś takiego. Zwłaszcza, jeśli podoba mi się dziewczyna.
- Zaraz, zaraz. Dobrze usłyszałam? Podobam ci się? - Zachichotała.
- A skąd takie zdziwienie? – Droczył się z nią. - Gdyby tak nie było to z pewnością bym nie zadzwonił. Pozwól, że dokończę. Kiedy Julka mi opowiedziała o tym, co Laura znowu wymyśliła, od razu do niej poszedłem. Z samego początku udawała głupią, że nie wie o co mi chodzi, ale później sama mi to wszystko wyśpiewała.  I wiesz co? Rozpłakała się jak dziecko. Myślę, że prędzej czy później, przeprosi cię.
- Serio? Nie oczekuję od niej przeprosin. Wolę szczerze "nie lubię cię" niż fałszywe "przepraszam". - Martyna czuła wypieki na jej policzkach.
- To jak? Nadal masz do mnie żal? - Spytał poważnym tonem.
- Słuchaj... Chciałam cię przeprosić. Jest mi głupio, że tak szybko cię oceniłam, po głupich plotkach... I że zbyłam cię tak przy całej klasie. – Wzięła głęboki wdech. – Przepraszam.
- Daj spokój, po co mam się przejmować klasą? – Zaśmiał się. - Cieszę się, że pomiędzy nami jest już w porządku. Miałabyś ochotę na spacer po szkole? - Spytał.
- Nawet nie wiesz jak bardzo... – Zaśmiała się.
Nie mogę się doczekać.
- Ja również. A teraz idź spać, pewnie jesteś zmęczona, a trzeba wstać rano do szkoły. Śpij słodko. - pożegnał się.
- Dobranoc... - odpowiedziała rozmarzonym głosem.

Martyna była bardzo szczęśliwa. Miała już pewność, że nie jest mu obojętna. Teraz tym bardziej nie mogła zasnąć.




Brak komentarzy: