Dziewczyna otarła oczy i niechętnie wstała. Kątem oka zerknęła w lustro i zobaczyła rumieńce na jej policzkach. Zeszła na dół do kuchni.
- Tak ciociu? - spytała. - Kochanie.. Pamiętasz, jak kiedyś mnie pytałaś o zwiększenie kieszonkowego?
- No tak, ale tak naprawdę jest mi już to niepotrzebne. - lekko się uśmiechnęła.
- Razem z Piotrem mamy dla ciebie niespodziankę. Znaleźliśmy ci pracę, dzięki której będziesz mogła uzbierać całkiem sporą sumkę pieniędzy.
- Naprawdę?! Dziękuję! Jaka to praca?
- Ojciec naszej sąsiadki - pani Małgosi - potrzebuje opieki i pomocy w domu. Pensja miesięcznie będzie nie duża, jednak na nowe płyty, ubrania czy gitarę powinno wystarczyć.
Szczęśliwa dziewczyna wróciła z powrotem na górę. Wskoczyła w czarne dżinsy i miętową koszulę z cekinami na kołnierzyku. Zrobiła delikatny makijaż, po czym spięła włosy w wysoki kucyk. Puściła do swojego odbicia w lustrze oczko.
Wzięła futerał z gitarą i wyszła z domu. Udała się w jedno ze swoich miejsc, w których uwielbiała przesiadywać. Miejsce, które dawało jej duszy spokój. Zero krzyczących dzieci bawiących się na placach zabaw. Zero odgłosów silników wydawanych przez samochody. Zero ludzi chodzących z głośno grającą muzyką z telefonu i wiele innych...
Była to niewielka polana. Na samym jej środku stała wielka płacząca wierzba. Każdy z nas miewa dni, kiedy jedyne co potrzebuje to cisza. Czuje się odrzucanym, niespostrzeganym przez innych. Taki dzień dopadł Martynę w dniu, kiedy po śmierci jej babci przeprowadzała się do cioci. Dorota sama pokazała jej to miejsce i opowiedziała jej, jak kiedyś sama przychodziła tu razem z siostrą. Usiadła pod drzewem, opierając się plecami o jego potężny pień. Zaczęła cichutko pogrywać jedną ze swoich ulubionych piosenek - Hoobastank - The Reason - z którą wiązała bardzo wiele wspomnień i łatwo się przy niej wzruszała. Wreszcie od dłuższego czasu poczuła się szczęśliwa. Ludzie, którzy cieszą, sprawiają przyjemność...
Nigdy nie pozwalają o sobie zapomnieć. Nie warto tracić wiary. Nikt nie może jej odebrać. Przekonała się o tym na własnej skórze. Na siłę starała się wyrzucić Patryka z serca, z myśli. Chodź minęło kilka miesięcy, on zawsze dawał się jej we znaki.
Prawdziwa miłość jest trwała i niezniszczalna. Kłótnie, sprzeczki tylko ją umacniają.
Oparła głowę o pień, przymknęła oczy i udała się do swojego świata fantazji, nie przestając grać...
Dziewczyna nie spostrzegła się, że zasnęła. Poczuła lekkie dźgnięcie w ramię. Otworzyła oczy i zobaczyła przykucniętego obok niej Patryka.
- Naprawdę? Czym będziesz się zajmowała? - spytał, nie odrywając od niej oczu.
- Będę pomagała w domu ojca mojej sąsiadki. Niewielka pensja miesięcznie, jednak zawsze lepsze coś niż nic. - uśmiechnęła się.
- Bardzo się cieszę. Na co zainwestujesz zebrane pieniądze? - spytał.
- Tajemnica. - powiedziała, uśmiechając się. Dziewczyna bowiem postanowiła pieniądze przeznaczyć na mieszkanie nieopodal domu jej cioci. Chciała zamieszkać razem z Patrykiem. Obawiała się nieco jego reakcji, dlatego wolała to zachować na najbliższy czas dla siebie.
- Wiesz... Mam ochotę wybrać się do teatru. Tak jakoś... Nie wiem, naszła mnie ochota. Jednak na dany moment mnie nie stać. No... Ale to nic, przeboleję. - uśmiechnęła się szeroko.
Nagle zadzwonił telefon Patryka.
- Eh, macocha dzwoni... Poczekaj chwileczkę. - po tych słowach podniósł się i odszedł kawałek dalej. Gdy skończył rozmawiać podszedł do Martyny i pomógł jej wstać.
- Muszę już lecieć, macocha ma jakiś problem w domu, a taty nie ma. Odprowadzę cię do domu, ok? - złapał ją za rękę. Tak też wracali, trzymając się za ręce. Dziewczyna nie mogła przestać się uśmiechać, była naprawdę szczęśliwa. Gdy doszli na miejsce, chłopak zatrzymał się przed Martyną. Odgarnął pasmo jej brązowych włosów za ucho.
- Dziękuję, że jesteś. - spojrzał jej w oczy po czym dał całusa w czoło.
Martyna powoli weszła do środka. Chłopak stał pod domem tak długo. aż znalazła się w jego wnętrzu.
Dochodziła 21. Martyna w tym czasie czytała książkę, słuchając Bon Jovi. Niespodziewanie do jej pokoju ktoś zapukał.
- Proszę. - starała się przekrzyczeć muzykę.
W progu stanął Patryk. Był ubrany w eleganckie ubrania, z nutką sportu.
- Patryk? Nie spodziewałam się... - podeszła do niego, dając całusa.
- Skoro miałaś ochotę iść do teatru... - puścił do niej oczko.
- Dziękuję! - przytuliła go. - Poczekasz na mnie 15 minut?
- Jasne, za jeszcze jednego buziaka. - odpowiedział z uśmiechem.
Dziewczyna podeszła do łazienki i wyjęła z niej swój nowy zakup. Szybko poszła do łazienki się ogarnąć. Przemyła twarz zimną wodą. Spięła grzywkę do góry. Ubrała swoją nową białą, koronkową sukienkę przed kolano i czarne balerinki. Umalowała rzęsy i przeciągnęła usta ochronną pomadką. Użyła nowych perfum jej cioci, po czym uśmiechnęła się do siebie i wyszła z łazienki.
Weszła do pokoju, gdzie czekał za nią stęskniony Patryk.
- Wooow, Martyna. Jeszcze nigdy nie widziałem cię w takim wydaniu. Wyglądasz fantastycznie. - podszedł do niej i mocno ją przytulił.
- Wychodzimy? - spytał.
- Wychodzimy. - odpowiedział jej z uśmiechem.
5 komentarzy:
Boooooskie! :D
mmmmmm, lubię to . ; ))
UWIELBIAM! *o*
*.* powinnaś kiedyś zrobić z tego książkę
Genialnee ! Zgadzam sie z osoba wyzej ! :*
Prześlij komentarz