Opis historii

"Siedzę w oknie i wdycham samotność. Nie jestem rozmowną osobą, wręcz przeciwnie - wolę oddać się swojej wyobraźni i bujać w obłokach całymi godzinami. Przede mną kolejne wyzwania. Czeka mnie nowe miejsce, nowa szkoła i w tym samym nowe życie. Po tylu cudownych chwilach ciężko jest się rozstać z przeszłością i rozpocząć wszystko od początku. Wiem, że nie warto się w to zagłębiać i myśleć o tym co było, jednak… Tak bardzo mi tego brakuje. Wszystkich chwil, tych lepszych i tych gorszych. Momentami nawet zastanawiam się, co by było, gdyby los pokierował inaczej. Czy wciąż siedziałabym w tym samym miejscu?"

17-letnia Martyna jest nieśmiałą dziewczyną, która uwielbia grać na gitarze, rysować, czytać książki i jest szczęśliwa, kiedy może to robić. Toteż jej życie przewraca się do góry nogami, gdy będąc jeszcze dzieckiem, traci rodziców w wypadku samochodowym. Od tamtego czasu opiekę nad nią sprawuje babcia, jednak po jej śmierci zmuszona jest przeprowadzić się do Doroty, siostry jej nieżyjącej matki. Jest dla niej zarazem ciocią, jak i przyjaciółką. Przychodząc do nowej szkoły, w której nikogo nie zna, jej uwagę przyciąga przystojny szatyn o imieniu Patryk, który także nie ukrywa zainteresowania jej osobą. Pomaga zaklimatyzować w szkole, wkrótce koleżeństwo przeradza się w coś więcej. Historia dziewczyny, którą życie zmusiło do szybszego dorośnięcia. Dziewczyny powoli poznającej smak miłości, przyjaźni, zdrady.

piątek, 8 lutego 2013

ROZDZIAŁ XIII - czyli pierwsza samodzielna praca

- Martyna! Maaartyna! - krzyk Doroty wyrwał dziewczynę ze snu. - Zejdź tutaj na chwilkę!
Dziewczyna otarła oczy i niechętnie wstała. Kątem oka zerknęła w lustro i zobaczyła rumieńce na jej policzkach. Zeszła na dół do kuchni.
- Tak ciociu? - spytała. - Kochanie.. Pamiętasz, jak kiedyś mnie pytałaś o zwiększenie kieszonkowego?
- No tak, ale tak naprawdę jest mi już to niepotrzebne. - lekko się uśmiechnęła.
- Razem z Piotrem mamy dla ciebie niespodziankę. Znaleźliśmy ci pracę, dzięki której będziesz mogła uzbierać całkiem sporą sumkę pieniędzy.
- Naprawdę?! Dziękuję! Jaka to praca?
- Ojciec naszej sąsiadki - pani Małgosi - potrzebuje opieki i pomocy w domu. Pensja miesięcznie będzie nie duża, jednak na nowe płyty, ubrania czy gitarę powinno wystarczyć.

Szczęśliwa dziewczyna wróciła z powrotem na górę. Wskoczyła w czarne dżinsy i miętową koszulę z cekinami na kołnierzyku. Zrobiła delikatny makijaż, po czym spięła włosy w wysoki kucyk. Puściła do swojego odbicia w lustrze oczko.
Wzięła futerał z gitarą i wyszła z domu. Udała się w jedno ze swoich miejsc, w których uwielbiała przesiadywać. Miejsce, które dawało jej duszy spokój. Zero krzyczących dzieci bawiących się na placach zabaw. Zero odgłosów silników wydawanych przez samochody. Zero ludzi chodzących z głośno grającą muzyką z telefonu i wiele innych...
Była to niewielka polana. Na samym jej środku stała wielka płacząca wierzba. Każdy z nas miewa dni, kiedy jedyne co potrzebuje to cisza. Czuje się odrzucanym, niespostrzeganym przez innych. Taki dzień dopadł Martynę w dniu, kiedy po śmierci jej babci przeprowadzała się do cioci. Dorota sama pokazała jej to miejsce i opowiedziała jej, jak kiedyś sama przychodziła tu razem z siostrą. Usiadła pod drzewem, opierając się plecami o jego potężny pień. Zaczęła cichutko pogrywać jedną ze swoich ulubionych piosenek - Hoobastank - The Reason - z którą wiązała bardzo wiele wspomnień i łatwo się przy niej wzruszała. Wreszcie od dłuższego czasu poczuła się szczęśliwa. Ludzie, którzy cieszą, sprawiają przyjemność...
Nigdy nie pozwalają o sobie zapomnieć. Nie warto tracić wiary. Nikt nie może jej odebrać. Przekonała się o tym na własnej skórze. Na siłę starała się wyrzucić Patryka z serca, z myśli. Chodź minęło kilka miesięcy, on zawsze dawał się jej we znaki.
Prawdziwa miłość jest trwała i niezniszczalna. Kłótnie, sprzeczki tylko ją umacniają.
Oparła głowę o pień, przymknęła oczy i udała się do swojego świata fantazji, nie przestając grać...

Dziewczyna nie spostrzegła się, że zasnęła. Poczuła lekkie dźgnięcie w ramię. Otworzyła oczy  i zobaczyła przykucniętego obok niej Patryka.
- Patryk? Co ty tutaj... - nie zdążyła dokończyć pytania, gdyż poczuła jego ciepłe wargi na swoich. 
- Korona dla mojej królewny. - założył jej na głowę wianek z polnych kwiatów. Martynę oblał delikatny rumieniec. 
- Skąd wiedziałeś, że mnie tu znajdziesz? - spytała, kiedy oparł się przy niej o drzewo. 
- Szedłem do ciebie, kiedy zobaczyłem, że wyszłaś gdzieś z gitarą. Nie chciałem, żebyś mnie zauważyła i skradałem się za tobą. Kiedy już doszłaś tutaj, schowałem się za tamtymi drzewami i słuchałem jak grasz. Uwielbiam to. - obgarnął jej włosy z twarzy. 
Spojrzała na jego usta. Widocznie wiedział, czego chce. Przynajmniej w tej chwili. Uśmiechnął się szeroko. Pocałował ją tak, że poczuła ten pocałunek w całym ciele, od czubka głowy aż po podeszwy butów. Nawet jej nie dotykał, nie obejmował (nie licząc ust). Ale miała wrażenie, że chyba jednak nie musiał jej dotykać. Czuła, jakby wszystkie jej końce nerwowe przepływa prąd. Jakby całowała się z gniazdkiem elektrycznym. Po chwili oderwał swoje usta od niej i popatrzył na nią. Położył gitarę na jej kolanach, po czym powiedział:
- Zagraj mi proszę piosenkę Dżem - W życiu piękne są tylko chwile
Zrobiła to, o co ją poprosił. Po chwili zaczął nieśmiało śpiewać. Nie jakoś tak... Normalnie. Śpiewał, jakby robił to już o paru ładnych lat. Głos miał aksamitny i bardzo lekko się go słuchało. Martyna zawsze myślała, że jego talentem był sport. Grał w piłkę ręczną na poziomie zawodowego piłkarza, robił również wszystko w tym kierunku. 
Chłopak spojrzał na twarz dziewczyny. Malował się na niej wyraz zdumienia. 
- Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś, że lubisz śpiewać? - spytała.
- Nikt o tym nie wie. Jesteś pierwszą osobą, której to wyjawiłem. Racja, jestem dobry w sporcie. Jednak to nie jest to, co chcę robić w życiu. Robię to dlatego, żeby mój ojciec był ze mnie dumny. 
- Rozumiem... Zaśpiewaj mi coś jeszcze. Tak dobrze mi się ciebie słucha. 
Kąciki ust chłopaka uniosły się w przeuroczy sposób. Wiatr lekko targał jego ciemne włosy, a piwne oczy błyszczały. Lubiła to uczucie, kiedy nie mogła oderwać od nich wzroku. Zaczęła delikatnie szarpać struny i pogrywać Myslovitz - Chciałbym umrzeć z miłości. Oboje bardzo lubili słuchać starej polskiej muzyki. Gdy znowu zaczął śpiewać, dziewczyna przymknęła oczy i wsłuchiwała się w jego fantastyczny głos. Czasami chciałaby urodzić się w latach życia jej rodziców. Te klimaty.. 
- Patryk... Chcę ci coś powiedzieć...Dostałam pracę. 
- Naprawdę? Czym będziesz się zajmowała? - spytał, nie odrywając od niej oczu. 
- Będę pomagała w domu ojca mojej sąsiadki. Niewielka pensja miesięcznie, jednak zawsze lepsze coś niż nic. - uśmiechnęła się. 
- Bardzo się cieszę. Na co zainwestujesz zebrane pieniądze? - spytał. 
- Tajemnica. - powiedziała, uśmiechając się. Dziewczyna bowiem postanowiła pieniądze przeznaczyć na mieszkanie nieopodal domu jej cioci. Chciała zamieszkać razem z Patrykiem. Obawiała się nieco jego reakcji, dlatego wolała to zachować na najbliższy czas dla siebie.
- Wiesz... Mam ochotę wybrać się do teatru. Tak jakoś... Nie wiem, naszła mnie ochota. Jednak na dany moment mnie nie stać. No... Ale to nic, przeboleję. - uśmiechnęła się szeroko.
Nagle zadzwonił telefon Patryka.
- Eh, macocha dzwoni... Poczekaj chwileczkę. - po tych słowach podniósł się i odszedł kawałek dalej. Gdy skończył rozmawiać podszedł do Martyny i pomógł jej wstać.
- Muszę już lecieć, macocha ma jakiś problem w domu, a taty nie ma. Odprowadzę cię do domu, ok? - złapał ją za rękę. Tak też wracali, trzymając się za ręce. Dziewczyna nie mogła przestać się uśmiechać, była naprawdę szczęśliwa. Gdy doszli na miejsce, chłopak zatrzymał się przed Martyną. Odgarnął pasmo jej brązowych włosów za ucho.
- Dziękuję, że jesteś. - spojrzał jej w oczy po czym dał całusa w czoło.
Martyna powoli weszła do środka. Chłopak stał pod domem tak długo. aż znalazła się w jego wnętrzu.

Dochodziła 21. Martyna w tym czasie czytała książkę, słuchając Bon Jovi. Niespodziewanie do jej pokoju ktoś zapukał.
- Proszę. - starała się przekrzyczeć muzykę.
W progu stanął Patryk. Był ubrany w eleganckie ubrania, z nutką sportu.
- Patryk? Nie spodziewałam się... - podeszła do niego, dając całusa.
- Skoro miałaś ochotę iść do teatru... - puścił do niej oczko.
- Dziękuję! - przytuliła go. - Poczekasz na mnie 15 minut?
- Jasne, za jeszcze jednego buziaka. - odpowiedział z uśmiechem.
Dziewczyna podeszła do łazienki i wyjęła z niej swój nowy zakup. Szybko poszła do łazienki się ogarnąć. Przemyła twarz zimną wodą. Spięła grzywkę do góry. Ubrała swoją nową białą, koronkową sukienkę przed kolano i czarne balerinki. Umalowała rzęsy i przeciągnęła usta ochronną pomadką. Użyła nowych perfum jej cioci, po czym uśmiechnęła się do siebie i wyszła z łazienki.
Weszła do pokoju, gdzie czekał za nią stęskniony Patryk.
- Wooow, Martyna. Jeszcze nigdy nie widziałem cię w takim wydaniu. Wyglądasz fantastycznie. - podszedł do niej i mocno ją przytulił.
- Wychodzimy? - spytał.
- Wychodzimy. - odpowiedział jej z uśmiechem. 



5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Boooooskie! :D

Anonimowy pisze...

mmmmmm, lubię to . ; ))

Anonimowy pisze...

UWIELBIAM! *o*

Anonimowy pisze...

*.* powinnaś kiedyś zrobić z tego książkę

Anonimowy pisze...

Genialnee ! Zgadzam sie z osoba wyzej ! :*